poniedziałek, 17 czerwca 2013

10 miesięcy

   Mija kolejny miesiąc życia małej Julii. Gdy jeszcze nie byłam Mamą, miesiąc był krótkim okresem, który przemijał z większymi lub mniejszymi wydarzeniami. Teraz widzę, że każdy dzień ma znaczenie. Każdego dnia Mała może zaskoczyć mnie nową nabytą czynnością. To niesamowite spojrzeć na czas z perspektywy patrzenia na własne dziecko. Doceniam każdy dzień.
   Gdy jeszcze nie byłam Mamą i odwiedzałam znajomych z małymi dziećmi np. w niedziele, myślałam sobie "I co oni będą robili? Nudy, nudy, nudy. Co można robić z małym dzieckiem?" Ja wtedy miałam zaplanowany dzień pełen wrażeń. Teraz wiem, że jak się chce to można przeżyć pełną przygód niedziele. Trzeba być elastycznym i nie zapominać o znajomych. Nie można popaść w te wszystkie domowe obowiązki, bo po jakimś czasie można zwariować. Przynajmniej ja mogę zwariować. Korzystamy na tym my i nasze dzieci. Mają kontakt z nowymi osobami, poznają świat. 
  
   Dzisiaj Julka zupełnie przez przypadek nauczyła się picia przez słomkę. Pan Tata zajmował się Julką, a ona  pełna wolności rozbroiła inhalator na części pierwsze po czym zaczęła ssać końcówkę rurki do maski. Pan Tata krzyczy "słomkę, słomkę daj" to lecę potykając się o milion klocków na podłodze (bo Julka wcześniej robiła spustoszenie w drugim pokoju), obcinam, co by jakoś dała rade pociągnąć i pędem z kubkiem do Julki. Daję do buzi iiiiii.....leci! Brawo, Brawo - krzyczymy. Dla nas prosta czynność, ale dnia Niej to zupełna nowość, dlatego taka dumna stoję patrząc jak córka ze słomki pije.

   Drugim wielkim wydarzeniem 10 miesiąca jest odsmoczenie. Od wczoraj włącznie Julka ani razu nie dostała smoczka do zaśnięcia. Natchnieniem była jej drzemka w aucie. Spokojna, cicha i bez smoczka. Pomyślałam wtedy, że to może dobry czas by spróbować. Gdy nadszedł czas drugiej drzemki, tym razem w swoim łóżku zaczęło się: krzyk, płacz, milion gili wylatujących z jeszcze zakatarzonego noska. Płakała, płakała, aż zasnęła. Ja się nie poddałam, bo wiedziałam, że jej płacz wymusza na mnie, abym ustąpiła. Była najedzona, przebrana. Chciała smoczek. W końcu zasnęła, śpi.

   Kolejne drzemki, zasypianie na noc obyły się bez płaczu. Zamiast smoczka daje jej przytulankę. 
Jutro przetestuje zasypianie w wózku na dworze, a w kolejne dni w aucie. Trzymajcie kciuki.



1 komentarz: