Z wujkami bywało gorzej. Jeden nawet bał się jej wziąć na ręce. A ona tak rozkosznie wyciągała dłonie w jego stronę. Ciocie pokazywały jezioro, łabędzie i oswajały z trawą. Julka w czasie wycieczki nie zmrużyła oka nawet na sekundę, dlatego w drodze powrotnej wręcz padła w swym foteliku.
Dzisiaj jest dość leniwy dzień. Po serii drzemek i lekkiego obijania się postanowiliśmy wybrać się do lasu na spacer. My czyli: Ja, Tata, Julka i Piesek Leszek. Julka śledziła wzrokiem każdy ruch psa,
a on pochłonięty był ciągłym wąchaniem nowych zapachów. Nie zwracał na nią uwagi, tylko wchodził pod koła wózka. Przewietrzeni, dotlenieni i głodni wróciliśmy do domu, żeby spędzić razem resztę dnia.


U niego w oczach starosc widac....bo siwy zawsze byl! :)
OdpowiedzUsuńJest i Leszek ;-) szczekacz maly
OdpowiedzUsuń