wtorek, 2 lipca 2013

Niebezpieczenstwa i zawaly serca.

    Kiedy Julka zaczela wsadzac wszystko do buzi, moje oczy potroily sie. Mam je wrecz dookola glowy. Co raz cos laduje w jej buzi, najpierw niepozornie zabawka, flips, ale za chwile paproch czy inne badziewie.
   Dwa razy dostalam zawalu. Pierwszy przypadek byl na polwyspie, kiedy to Mala postanowila sprobowac muszelki. Opisywalam to juz w poprzednich postach. Refleks i instynkt pozwolil mi wyciagnac muszelke z gardla.
   Drugi przypadek byl wczoraj. Rano dokladnie odkurzylam mieszkanie. Wszedzie! Pod meblami, za fotelami. Siedzialam na kanapie, a Julka 2m dalej bawila sie, tanczyla przy stoliku z kulkami. Co chwile zaczepiala mnie usmiechem, ktory jej odwzajemnialam. Chwila nieuwagi, doslownie 3 sekundy. Julka w dloni trzyma kawalek sreberka od cukierka. Jej mina wskazuje, ze cos zrobila. Przelyka, polyka i nic. Czym predzej podchodzi do mnie. Podnosze ja w jednej sekundzie i wsadzam palec najglebiej jak sie da. Nic nie czuje, Julka placze glosno i widze ze papierek stanal jej w gardle. Daje picie i modle sie, aby cos wypila. Pije, ale papier stoi dalej. Ciagle placze a ja padam na zawal..prawie. W koncu matka jestem i trzymac sie musze. Daje flipsa i on przepycha papier dalej. Uratowana! Mi drza rece, Julka juz spokojna wtula sie. Po chwili zaczyna sie bawic jakby nigdy nic, a ja padam na kanapie.

1 komentarz:

  1. A to mala lobuziara!!! Dobrze ze sie nim nie zadlawila...ah te dzieci...

    OdpowiedzUsuń