sobota, 10 sierpnia 2013

wyjazdy bliskie i te dalekie.

    Kiedy Maz moj poinfornowal mnie, ze wakacje spedziemy na Mazurach, zamiast wielkiego entuzjazmu zrodzilo sie lekkie przerazenie. Byla zima, Julka jeszcze malutka, jak my na tydzien wyjedziemy? Pol domu musialabym spakowac. Moje mysli nie wybiegaly pol roku w przod, dlatego wyjazd w tamtym czasie powodowal u mnie lekkie przerazenie. Przyszedl lipiec, czas wyjazdu, a ja nie pamietalam o tamtych dylematach. Wiedzialam, ze Julka jest na tyle duza, ze wyjazd z nia na wakacje jest mozliwy. Zajada juz prawie wszystkie potrawy. Budzi sie 1-2x w nocy. Zasypia o 20:00 plus dwie drzemki w ciagu dnia. Ma swoj rytm, ktory przez caly wyjazd utrzymywalismy.

    Mazury byly super. Miejscowosc Iznota na uboczu, cisza i spokoj, wielka posesja wlascicieli swietnie dostosowana dla malych dzieci. Znajomi rowniez dzieciaci, dlatego rozumieli potrzeby postoju 2x w ciagu 30min, chwili odosobnienia w czasie kapieli maluchow, czy tez dziennych drzemek. Kazdy przechodzil przez to samo.
Do tego pyszne jedzenie dopelnialo calosci.

   W czasie wyjazdu Julka po raz pierwszy byla na basenie. W ogole sie nie bala. Odziana w zolty jednoczesciowy stroj kapielowy z falbanka, dziarsko chodzila po basenie.

Powracajac jednak do podrozy. Tydzien po powrocie z Mazur, czekala nas podroz na Slask. Slub i Wesele. Musze przyznac moj stres powrocil. Jakby nie bylo, to 7h w foteliku. Julka prawie cala podroz przespala, a ja czuwalam. Plusem wyjazdow nocnych jest spiacy Maluch, minusem - Ty jak zombie o poranku kiedy to o 7 musisz byc gotowy do zabawy po 3h snu.

Ok, podroz na Slask to jeszcze pikus. Planowalismy pojechac w gory. Oznaczalo to, ze start bedzie w Bialce Tatrzanskiej, meta w Gdyni. 10h w aucie. Plan byl taki: jedziemy na noc, pieknie, ladnie jestesmy o godzinnie X (pewnie porannej) na miejscu. Pan Maz zmeczony, ja jak zombie..slaba perspeltywa.
W ostatniej chwili zabookowalismy nocleg we Wloclawku. Ufff!

Teraz po tych doswiadczeniach, niestraszne mi wyjazdy, pakowanie opanowalam do perfekcji, a Julka stala sie Mala podrozniczka, ktora jest w trakcie buntu wozkowego, ale o tym pozniej...

1 komentarz:

  1. o wakacje - tego mi trzeba! Pomyślmy jak to zrealizować... hmmmm... zainsynuuję jakąś chorobę, będę mogła pójść do lekarza SAMA i tym sposobem dwugodzinne wakacje gwarantowane! :D

    OdpowiedzUsuń